Region

Zabrzańska Zandka jak nowa?

Nadszedł czas na porządki i to nie tylko te domowe. Dzielnica Zandka ma szanse na to, by się zmienić nie do poznania. Jak mówią niektórzy mieszkańcy ta zmiana już jest widoczna, a napisy na ścianie typu: “Witaj w krainie, w której obcy ginie”, też już trudniej znaleźć. Choć jeszcze parę lat temu właśnie taki był obraz dzielnicy, która nazywana jest często “małym Zabrzem”.

Wcale to jednak nie oznacza, że Zandka należy teraz do bezpiecznych dzielnic – mówią strażnicy miejscy. Dewastacje, kradzieże i libacje wciąż się zdarzają. – Postęp jest niewielki. Mam nadzieje, że jeżeli Zandka będzie objęta szczególnym nadzorem, jeżeli dodatkowo popłyną pieniądze na sprzątanie, na poprawienie warunków życiowych i bytowych mieszkańców, to będą oni mieli potrzebę bardziej o nią dbać – przyznaje Mirosława Czubała-Uziel ze Straży Miejskiej w Zabrzu.

A trzeba przyznać, że jest o co. Zandka to zabytkowe osiedle dawnej huty Donnersmarcka. Tworzy je około czterdziestu domów z przed ponad stu lat i kompleks socjalny. Na początku lat dziewięćdziesiątych budynki trafiły w prywatne ręce, które zdaniem wielu mieszkańców doprowadziły je do złego stanu.

Pierwszy krok ku rewitalizacji Zandki miasto postawiło rok temu przejmując budynki. – Nie mogliśmy takich działań podjąć ani zaangażować środków, więc jestem przekonana, że dziś Zandka wkomponowuje się w myślenie miasta, wizje miasta na temat rewitalizacji, w działania, które w tym zakresie podejmujemy – wyjaśnia Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na to liczy Dariusz Walerjański, który od kilkunastu lat na Zandce opiekuje się cmentarzem żydowskim. To przepiękne miejsce, przypominające tajemniczy ogród przez lata było dewastowane przez miejscowych. – Dochodziło do takiej bezmyślnej dewastacji, która była związana z jakimiś tam stereotypami, że Żydów się chowa ze złotem czy z czymś tam, no i dzieciaki najczęściej słuchały takie opowieści u swoich rodziców i wpadały na cmentarz – stwierdza Walerjański. Dziś zdarza się to już zdecydowanie rzadziej.

Halina Żebrak mieszka na Zandce od piętnastu lat i tego miejsca nie zamieniłaby na żadne inne. – Jesteśmy zgodni, ja zajmuję się kwiatami, sąsiedzi coś tam majsterkują, tak że nam się dobrze mieszka – mówi.

Niebawem mieszkać będzie się jeszcze lepiej. Zandką zainteresował się wojewódzki konserwator zabytków, co ułatwi z pewnością pozyskiwanie pieniędzy na rewitalizację. Być może taką, jaką udało się zrobić w partnerskim mieście – Essen. Robotnicze osiedle św. Małgorzaty dziś jest miejscem obleganym przez turystów, a także tych, którzy chcieliby tam zamieszkać.

To jest kierunek, który Zabrze nie tylko musi sobie wyznaczyć, ale które już sobie wyznaczyło – podkreśla prezydent Zabrza.

Łatwo jednak nie będzie. I nie chodzi wcale o pozyskiwanie funduszy, bo o wiele trudniej będzie zmienić mentalność ludzi, którzy na Zandce mieszkają.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button