RegionWiadomość dnia

Zadzwoń do prezydenta! W Rudzie Śląskiej wszyscy już znają numer

Gorąca linia prezydenta Rudy Śląskiej. Zadzwonić mogą już wszyscy, ale w telefoniczny dyżur Grażyny Dziedzic trzeba się wstrzelić. Prezydent zapewnia jednak, że odbiera kiedy tylko może. Jeśli w danej chwili nie może, to później oddzwania. To pierwszy przypadek w województwie śląskim, kiedy prezydent miasta upublicznił swój numer. – Oprócz państwa na razie nikt na ten telefon nie zadzwonił, ale myślę, że jest to spowodowane tym, że dyskutuje i rozmawiam z mieszkańcami na Facebooku, Naszej Klasie, a także na moim prywatnym mailu – wyjaśnia Grażyna Dziedzic.

Prywatności nie ma już prezydent Szczecina, który musiał upublicznić swój numer po interwencji jednego z mieszkańców. Ten był prawnikiem, poszedł do sądu i wygrał. Teraz na stronie internetowej urzędu miasta jest numer do prezydenta i jego zastępców. To na razie wciąż bardzo wyjątkowa sytuacja. – Jeżeli ktoś wystąpi z prośbą o udostępnienie numeru telefonu, to taka możliwość istnieje, natomiast bardzo chciałbym zachęcić mieszkańców Katowic do tego, żeby komunikowali się z prezydentem innymi kanałami, które są bardzie je efektywne – wyjaśnia Maciej Biskupski, asystent prezydenta Katowic.

W Urzędzie Marszałkowskim telefonu marszałka strzegą bardzo pilnie, bo podobno spotkać Adama Matusiewicza osobiście wcale nie jest trudno. – Dawanie telefonu komórkowego marszałka nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zdecydowanie lepiej jak sprawę przejmie sekretariat albo konkretne wydziały merytorycznie odpowiedzialne za daną sprawę, ewentualnie asystentka marszałka, która w razie prośby umówi spotkanie – tłumaczy Aleksandra Marzyńska, rzecznik prasowy śląskiego urzędu marszałkowskiego. Droga do prezydenta miasta nie zawsze jest jednak prosta. – Kontakt mieszkańców z prezydentem Tychów nie wygląda tak dobrze, jak mieszkańców np. z burmistrzem Bierunia czy Rudy Śląskiej, gdzie spotkania na linii prezydent mieszkańcy się odbywają. W Tychach tego nie ma – uważa Artur Maciaszczyk, dziennikarz Radia Express.

W urzędzie mówią co innego. Teoretycznie w Tychach prezydent spotyka się z mieszkańcami raz w tygodniu, ale na telefoniczną rewolucję się tu nie zanosi. – Natłok obowiązków, spotkań i pracy prezydenta jest na tyle duży, że pewnie prezydent i tak nie byłby w stanie odbierać tego telefonu, dlatego prościej i wygodniej jest umówić się przez sekretariat – odpowiada Ewa Grudniok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Tychach. Osoba reprezentująca miasto musi podać swój numer na wniosek mieszkańców. Prawo mówi jasno – numery telefonów służbowych stanowią informację publiczną. – Dopiero gdy ktoś się o nią upomni o konkretny numer, to należy go pokazać i tutaj często mają odmowy ze strony urzędów z powołaniem się na prywatność urzędników – stwierdza Michał Badura, radca prawny.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

A ci przecież są osobami publicznymi. W ich przypadku nazwa: telefon służbowy jasno sugeruje, że praca to służba. Mieszkańcom.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button