Zagłębie Sosnowiec vs Wisła Kraków

Trudno marzyć o wygraniu spotkania, jeśli nie wykorzystuje się stuprocentowych sytuacji strzeleckich. I mimo że krakowska Wisła była faworytem, to nie potrafiła zdobyć gola. A szans ku temu było na prawdę sporo. W pierwszej połowie niemiłosiernie pudłowali: Boguski, Jirsak czy Patryk Małecki. Ponadto bardzo dobrze w bramce gospodarzy spisywał się testowany przez sosnowiczan bramkarz Hetmana Zamość Mateusz Prus, co spotkało się ze znacznym aplauzem kibiców. Zadowoleni z gry byli również zawodnicy gospodarzy. – Wynik wskazuje na to, że spotkanie stało na dobrym poziomie i dobrze wyglądaliśmy na tle Wisły, ale myślę, że trochę czasu do ligi zostało, i trzeba naprawić kilka wariantów gry, bo nie wyglądało to najgorzej, ale wiele elementów trzeba poprawić – uważa Tomasz Balul, zawodnik Zagłębia Sosnowiec.
Jednak mimo że drugoligowe Zagłębie powstrzymało mistrza Polski, to trener gospodarzy twardo stąpa po ziemi i punktuje błędy swoich podopiecznych. – Wynik jest sprawą drugorzędną. W drugiej połowie graliśmy lepiej, zespół realizował założenia taktyczne, dotyczące gry w defensywie. W pierwszej połowie troszkę sparaliżowani byliśmy w ofensywnie i za dużo było niedokładności, popełnialiśmy takie błędy taktyczne, który sobie wytłumaczyliśmy w przerwie, skorygowaliśmy to i w drugiej połowie było lepiej – uważa Piotr Pierścionek, trener sosnowiczan.
Do wyniku uwagi nie przywiązywał też trener Wisły, której dziś na Stadionie Ludowym, zabrakło w niektórych sytuacjach po prostu szczęścia. – Na pewno lepiej jakbyśmy wygrali dzisiaj 5:0 i byłoby to dla nas bardziej budujące, ale tak nie jest. I nie zamierzam tutaj jakoś strasznie załamywać rąk, po prostu jest wiele czynników, które się na to składają, po prostu najważniejsze są mecze ligowe – stwierdza Maciej Skorża, trener Wisły Kraków.
A rundę wiosenną Ekstraklasy Wisła zainauguruje już za tydzień w Bełchatowie w meczu z tamtejszym GKS-em. Zagłębie natomiast na ligę musi poczekać do połowy marca.