Zalany teren budowy autostrady A1

Przyszłość autostrady A1 na odcinku z Sośnicy do Macjejowa wydaje się być rozmyta. Powód? Plac budowy zalała woda. Czy wraz z nią odpłynął ostateczny termin zakończenia prac? Nie wiadomo. – Póki nie zobaczymy tego, co jest pod wodą, trudno mówić o stratach, szacować je w jakikolwiek sposób, jak i mówić, czy zostanie realizacja tej inwestycji opóźniona w czasie – wyjaśnia Dorota Marzyńska z GDDKiA w Katowicach.
Z każdym dniem budowlańcy mają coraz mniej. Bo aby ten sześciokilometrowy odcinek autostrady powstał na czas, czyli do połowy 2011 roku trzeba będzie pomnożyć wysiłki. Na razie mnożą się jednak przeszkody. Pomimo dramatycznych warunków, pracę idą jednak dalej. Woda jest nieustannie wypompowywana. – Nie trzeba być tutaj alfą i omegą, żeby tutaj przewidywać, że gdzieś to wszystko się przesunie, bo jest tutaj szereg elementów, które widzę dalej, to nie ma możliwości, żeby tam w ogóle wejść – stwierdza Adam Moczygemba, inżynier budowy.
Ale według wykonawcy robót nie ma też możliwości, żeby prace na czas osuszania terenu wstrzymać. – Na tym etapie, pomimo tego zalania nie widzę zagrożenia dla opóźnienia terminu zakończenia prac – zapewnia Paweł Szymaniak, rzecznik prasowy Polimex Mostostal.
Odmiennego zdania są jednak niektórzy eksperci. Ich zdaniem opóźnienie będzie, i to wcale nie tylko z powodu pogody. Bo natura to jedno, a błąd inżynierski drugie mówi Kazimierz Kłosek. – Trzeba wykonywać te roboty ziemne z możliwością odpływu wody, a przynajmniej ograniczonego napływu. Oczywiście wycofujemy sprzęt z frontu robót, można podjąć szereg działań ratunkowych – wyjaśnia prof. Kazimierz Kłosek z Politechniki Śląskiej.
Na ratunek jest już jednak za późno. – Opady deszczu to siła wyższa, na którą niestety nikt nie ma wpływu – przyznaje Marzyńska. I chociaż inwestor w razie opóźnień pretensji mieć nie będzie, to nie każdy jest tak wyrozumiały.