Zamiast rozprawy ewakuacja i alarm bombowy. Bielski sąd nie zajął się na razie wnioskiem w sprawie rodziców Szymona.

Rodziców chłopca, którego ciało znaleziono w 2010 roku w cieszyńskim stawie, przesłuchano już wczoraj. Ojciec chłopca przyznał się do stawianego mu zarzutu nieudzielenia pomocy dziecku, co miało spowodować nieumyślną śmierć dziecka. Matka 1,5-rocznego Szymona, którego śląscy policjanci na potrzeby prowadzonego od dwóch lat śledztwa nazwali Jasiem – nadal nie przyznaje się do winy. Postawiono jej zarzut zabójstwa dziecka. Grozi jej 25 lat więzienia. Oboje rodzice nadal są domniemanymi rodzicami chłopca – bielska prokuratura i sąd czekają na ekspertyzy DNA chłopczyka.

Dzisiaj przed południem w bielskim sądzie miał być rozpatrywany wniosek o tymczasowy areszt dla rodziców Szymonka. Śledczy obawiają się mataczenia obojga w tej sprawie. Niestety – rozprawa nie odbyła się, bo ktoś zadzwonił do sądu i poinformował o podłożonej bombie. Miejsce sędziów musieli zająć pirotechnicy.

Rodziców Szymona zatrzymano w sobotę wieczorem. Matka nie przyznaje się do stawianych jej zarzutów, ojciec – tak. Ojcu chłopca grozi 5 lat odsiadki, matce – 25 lat. Ojciec chłopca złożył obszerne wyjaśnienia, prokuratorzy jednak nie ujawniają ich treści. Zeznania obojga jednak – jak podkreślają śledczy – bardzo się od siebie różnią. Na razie jeszcze ich nie skonfrontowano. Wyniki badań DNA mają być znane dzisiaj po godzinie 16.00.

Bielska prokuratura zajmuje się nie tylko rodzicami Szymona, ale także wątkiem niedociągnięć ze strony Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Będzinie. Placówka miała otrzymywać sygnały, że matka z Szymonkiem nie stawiła się na obowiązkowe szczepienia. Co więcej – przez ostatni okres, jako dziecko rodziców Szymona, miało byc podstawiane przy wizytach pracowników MOPS miało być podstawiane dziecko córki podejrzanej. Kobieta także została przesłuchana – ale w charakterze świadka.