Zawiercie ma własne piwo

Każda butelka piwa, która zjedzie z taśmy sławić ma dobre imię Zawiercia. – Całość wykonana jest z produktów naturalnych. Nie zawiera żadnej chemii – zaznacza Anna Bugała, technolog. Za to wyraźna chemia między browarem, a miastem już zaistniała. Wkrótce owoc tej miłości pojawi się na świecie. Nazwa miasta pojawi się na dole etykiety. Wtedy wychylając, najlepiej nie po jednym, będzie wiadomo za co się pije. Kilka głębszych i każde miasto pięknieje. – Ja nie uważam, że nasze miasto jest miastem nieładnym. Lubię swoje miasto. Resztę ocenią ludzie, jak będą pić czy im będzie coś tam w głowie szumieć, czy nie – mówi Ewa Piątek, współwłaścicielka browaru.
Czy będzie szumieć, czy nie i niekoniecznie w bluesowym tonie, sprawdził dla nas muzyk i amator dobrego smaku jednocześnie – Jan Skrzek. – Dawno takiego nie piłem, ale ma fajny smak. Test więc zdany. – Byleby pszczoły nie latały, bo coś mi przypomina jakiś miód. Sekret związku miasta z browarem obnażony. To słodyczą będą ściągać do Zawiercia tych najbardziej spragnionych. Promocja równie słodkimi ciastkami trwa od roku. – I jakby działając na te wszystkie zmysły powodujemy, że coraz chętniej do Zawiercia ludzie przyjeżdżają – podkreśla Wojciech Ziąbek, UM w Zawierciu.
Tym wyczuciem, że grając na zmysłach ugrać można niemało, radni miejscy dali browarowi zgodę i uchwalili, że Zawiercie rzecz wspólna i korzystać można. – Radni głosowali jednomyślnie: 19 głosów za, tylu było radnych wtedy na sali w tym momencie – informuje Marek Kozieł, przewodniczący Rady Miasta w Zawierciu. Specjaliści od wizerunku, którzy zupełnie niemętnym wzrokiem związkowi miasta z browarem się przyjrzeli, radnym zwracają jednak na coś jeszcze uwagę. – Chyba należy uważać, żeby ten napis nie był zbyt pochyły, bo to może sugerować, że Zawiercie nie tylko gości taki browar i użycza mu swojej nazwy, ale że chętnie z tego produktu korzysta – uważa Rafał Czechowski, specjalista ds. promocji.
A to możliwe, bo gdzie jak nie tu chętnych na niego ma być procentowo najwięcej.