Zawód żołnierz

Polska armia pręży muskuły… przynajmiej w spotach reklamowych. Ale młodzi ludzie już mówią że ta kampania ich nie przekonuje, będzie przegrana – dodają
Pomysł reklamy nie przekonuje też Pana Leopolda, który z armii zawodowej zrezygnował. Dziś po wojskowej przygodzie zostały tatuaze i mało przyjemne wspomnienia: – jedna wielka lipa…. Niczego sie tam nie nauczysz w wojsku – mówi.
Dlatego jak mówi takie reklamy to wielka farsa. A żołnierz w koszarach nijak nie przypomina tego z plakatu. – Normalnie dzień w dzień mają ten rapsztyk i walą… Przez płot ida póżniej nalewki kupują. Na warcie chleją. Naboje od kałasznikowa chcesz to moge ci teraz dać… – deklaruje pan Leopold
Ale nawet jeżeli te spoty reklamowe nie przyciągną rekrutów , to przynajmniej dodadzą otuchy studentom, którym nie grozi już wojsko po ewentualnym potknięciu na uczelni.
Mimo że już na początku kampania napotyka na problemy, wojskowi, jak to wojskowi zapewniają, że z placu boju się nie wycofaja. Chcą zmienić dotychczasowy wizerunek wojska polskiego. kojarzonego z zasadniczą służbą wojskową. Kampania ma także przekonać Polaków, że Armia jest już na miare XXI wieku.
Same słowa to jednak wciąż za mało, jak zwykle problemem są pieniądze – wynagrodzenie za tą niebezpieczną pracę dla początkującego rekruta wynosi 1800 zł. Może i dlatego armia wśród bezrobotnych furory nie robi, zainteresowanie ofertami do Armii zawodowej jest znikome.
Płk Kazimierz Misiaszek z katowickiej komendy uzupełnień przekonuje jednak że proces rekrutacji do zawodowej armi przebiega zgodnie z planem. – Proces jak gdyby się nasila w związku z reklamą, która jest w telewizji. Programami które są prowadzone no i reklamami, które są obserwowane na terenie wojewodztwa śląskiego.
Wojsko przyzwyczajone do działania w trudnym i nieprzewidywalny terenie szturmuje więc rynek pracy. A ten na razie okazuje się bardziej grząski niż afgańska pustynia.