Zbieracze węgla

Dla zbieraczy węgla każde pełne wiadro jest na wagę złota. Jednak o to “czarne złoto” wcale nie jest łatwo. Dlatego szukają go niemal codziennie. Gdy jedni po nie przychodzą, inni z nim odchodzą. I tak bez przerwy.
Na byłej hałdzie w Piekarach Śląskich takich zbieraczy węgla codziennie pojawia się prawie osiemdziesięciu. Jedni zbierają go, by mieć czym grzać w domu, jeszcze inni, by choć trochę na nim zarobić, bo worek takiego węgla można sprzedać za piętnaście, a nawet dwadzieścia złotych. Takim zebranym węglem handlują na przykład na targowisku w Siemianowicach Śląskich.
Na zbieraczy często oko mają policjanci. – Szczególnie w rejonach linii kolejowych, gdzie ludzie tłumaczą, że zbierają tylko węgiel, ale żeby ten węgiel tam się znalazł, to on samoczynnie na ogół nie zsuwa się z tych wagonów – wyjaśnia asp. szt. Piotr Budzyń z KMP w Piekarach Śląskich. Dlatego właśnie przy takich miejscach często ustawiane są patrole, by zabezpieczyć przejazd pociągom towarowym.
Zbieracze z piekarskiej hałdy mówią jednak, że tu nikt prawa nie łamie, a zebrany węgiel to ich chleb.
Ale zbieranie niebawem może się skończyć, bo obok zbieraczy, pracują też koparki i spychacze. Na byłej hałdzie Piekarach Śląskich trwa bowiem budowa odcinka autostrady A1, a gdy się zakończy po hałdzie nie będzie śladu.