Region

Zbyt długa lektura?

Wędrówka książki z bibliotecznej półki na półkę czytelnika i to w dodatku tylko w jednym kierunku mimo stanowczego protestu właściciela to zdaniem wielu nieuczciwość.

Są osoby na przykład, które zalegają tylko z jedną książką, ale są też osoby, które mają ich na przykład po pięć. No i jest to rzeczywiście przedział 10 lat – przyznaje Elżbieta Homlak, bibliotekarka. W czasie których, w każdej bibliotece z rąk do rąk przeszło po kilka tysięcy książek. Co gorsza nie wróciło do tej pory. – W momencie, kiedy czytelnicy nam nie oddają książek, my musimy uzupełniać zbiory o te pozycje, czyli jak gdyby nie wzbogacamy swojej kolekcji, ale staramy się zachować kanon podstawowy – tłumaczy Jacek Maro, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Jaworznie.

I choć o podstawowe rzeczy chodzi, bo przecież to co pożyczone, trzeba kiedyś oddać, to najprostsze metody zawodzą. A liczbę dłużników w każdej miejskiej bibliotece można liczyć w tysiącach sztuk, zaś wartość nieoddanych książek i naliczonych za to kar – w setkach tysięcy złotych. Dlatego dyrektor jaworznickiej biblioteki powiedział: “dość” nieuczciwym czytelnikom. Zaginione książki, na dobrą drogę do biblioteki, mają sprowadzić specjaliści od windykacji. – Nam nie chodzi o to, żeby pognębić czytelnika, tylko chodzi nam o zwrot, o odzyskanie właśnie tych pozycji – wyjaśnia Maro.

Jak szacuje prezes Śląskiej Agencji Finansowej, dla 70 książnic w całej Polsce udało się już odzyskać ponad sto tysięcy woluminów. – Zwracają, to co mają. Czasami, to co zwracają jest już zdezaktualizowane i wtedy zwracają nowe książki albo nie zwracają w ogóle. Płacą również kary – mówi Marcin Gąszczak, prezes firmy windykacyjnej SAF. I to nie małe. Tylko do biblioteki w Siemianowicach Śląskich, dzięki windykatorom, oprócz kilkudziesięciu tysięcy złotych kar, na półki wróciła jedna trzecia nieoddanych książek. – Dlatego musimy się uciekać do pomocy firm zewnętrznych, firm windykacyjnych, żeby uświadomić, że nieoddanie książek do biblioteki jest też złamaniem prawa – podkreśla Wiesława Szlachta, dyrektorka Miejskiej Biblioteki Publicznej w Siemianowicach Śl. I nie spełnieniem obowiązku zwrotu, takim samym jak nie oddanie pożyczonych z banku pieniędzy. – Zwykle ostatecznym już etapem windykacji, jest windykacja sądowa, oddanie sprawy do sądu i potem jest komornik – stwierdza Gąszczak.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Takie postawienie sprawy może liczyć na poklask sumiennych czytelników. Co sądzą o tym, ci nierzetelni – nie wiadomo, bo przecież od jakiegoś czasu, nie pojawiają się w bibliotece. Razem z książką.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button