Zdaniem WUG były nieprawidłowości w kopalni "Wujek-Śląsk"

Wyższy Urząd Górniczy ujawnił pierwsze informacje dotyczące oględzin miejsca tragedii. Przedstawiciele urzędu wykazują, że były zaniedbania w prowadzeniu ściany wydobywczej. Chodzi o chodniki przy ścianie wydobywczej, które w miarę postępu ściany należy likwidować. Należy, bo może gromadzić się w nich metan. – Mogły to być miejsca potencjalnego nagromadzenia się metanu, natomiast czy akurat w tym przypadku były i czy to miało jakiś wpływ i znaczenie, jeśli chodzi o zaistnienie katastrofy to dopiero wszystko zostanie ustalone – wyjaśnia Krzysztof Król, Wyższego Urzędu Górniczego.
Właśnie na te ustalenia czekają przedstawiciele Katowickiego Holdingu Węglowego. – Nie możemy komentować tych spekulacji czy też pierwszych takich uwag, ponieważ one oficjalnie nie znalazły się jeszcze w żadnym protokole – stwierdza Ryszard Fedorowski z Katowickiego Holdingu Węglowego. A taki protokół powstanie dopiero po zakończeniu wszystkich prac komisji.
Jak zaznacza jeden z jej członków – Piotr Luberta, mimo że technika jest bardzo zaawansowana, to wszystkiego przewidzieć nie można. – Umiemy projektować ściany w najwyższym zagrożeniu metanowym, umiemy je bezpiecznie wydobywać, o ile nie ma niesprzyjających naturalnych okoliczności – przyznaje.
Jednak nie o naturę tutaj idzie, ale o zwykłe ludzkie niedbalstwo – mówi były wicemister gospodarki Jerzy Markowski. – Znowu coś zaniedbaliśmy, znowu rutyna, znowu się wydawało, że blisko koniec ściany, wobec tego można zaniedbać tak prozaicznych czynności – podkreśla.
Optymistyczne informacje dziś dotarły natomiast ze szpitali. Najwięcej rannych górników przebywa w siemianowickiej “oparzeniówce”. – Górnicy czują się coraz lepiej, biorą zabiegi, wszystko jest pod kontrola i można powiedzieć, że jest jakaś szansa – mówi Mariusz Nowak z CLO w Siemianowicach Śląskich. Szansa na to, że tragiczna liczba ofiar katastrofy już się nie zwiększy – a ci, którzy przebywają w szpitalu, szybko wrócą do domów.