Zdążyć przed epidemią

Wojsko stara się zapobiegać skażeniom na wszystkich terenach dotkniętych powodzią. – Aby po prostu praca, która będzie się w nich odbywała, lub też normalne życie odbywało się w warunkach – powiedzmy nie zagrażających zdrowiu tutejszych mieszkańców – wyjaśnia ppor. Izabela Kanarska, dow. I Plutonu Likwidacji Skażeń, V Batalion Chemiczny. Mieszkańców, którzy tak jak Monika Herok z Bierunia boją się teraz o zdrowie swoje i swoich dzieci. – Albo pada deszcz, to tu nie można przebywać w domu, albo jest tak gorąco, że też nie można przebywać, bo śmierdzi. Wiadomo, brzydkie zapachy. Także będziemy na razie mieszkać u szwagierki tutaj, dzisiaj właśnie wróciłam od mamy, byłam tam trzy tygodnie.
Bo do domu, w którym woda sięgała do wysokości półtora metra wrócić nie sposób. – Ponieważ tereny Bierunia zostały zalane ściekami, zdecydowaliśmy, że na koszt gminy będzie robiona dezynfekcja budynków indywidualnych, żeby maksymalnie przeciwdziałać jakimś zakażeniom – oznajmia Jan Podleśny, z-ca burmistrza Bierunia. Budynkami użyteczności publicznej takimi, jak na przykład hala, zajmuje się pluton likwidacji skażeń. – Grupa zadaniowa wyznaczona z V Batalionu Chemicznego działająca tutaj, została wyznaczona na wniosek wojewody. Więcej potrzeb nie było na tym terenie – tłumaczy mjr Krzysztof Skiba, z-ca Wojskowego Komendanta Uzupełnień w Tychach.
Ale pomoc będzie dalej potrzebna i to niebawem. Władze miasta już planują akcję zwalczania komarów, które już skutecznie uprzykrzają życie. O tym co ich czeka Sanepid ostrzegał, gdy tylko opadła woda. – Wypłukania szamb, zbiorników z fekaliami, oczyszczalni ścieków. Jeżeli ta woda przedostanie się na tereny, gdzie nie przepływała do tej pory, jest to wystarczający powód, żeby uznać, że każda woda, woda powodziowa niesie ze sobą ryzyko zagrożenia epidemicznego – informuje Grzegorz Hudzik, Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna. O tym, jak duże przekonał się Bronisław Herok, chociaż i dom, i gospodarstwo zostało już gruntownie zdezynfekowane. – Każde pomieszczenie dobrze było zalane. Doprowadzone do tego, żeby można było zwierzęta wprowadzić do domu, że można było wejść i być w tym domu, bo to, żeby doprowadzić to wszystko, żeby tam już mieszkać, to jeszcze trochę trzeba. Nie trochę, ale sporo czasu poczekać trzeba będzie też na pewność, że to, co po powodzi zostało, nie jest już niebezpieczne.