Zdrowe rozwiązanie

Lata miejskich rządów w bogucickim szpitalu dobiegły końca. Ci, którzy przyjdą do szpitala jutro, zastaną nowe – bonfirackie porządki. Wojna nerwów trwała jednak do ostatniej chwili. – Do wczoraj w zasadzie do godziny siedemnastej. W tej chwili jesteśmy przygotowani do wszystkiego. Ale mogliśmy być lepiej przygotowani i teraz rzeczywiście jest taka żywa atmosfera na terenie szpitala – mówi Jolanta Czaplińska-Jaszczurowska, dyrektor Szpitala im. Aniołów Stróżów.
Brakuje za to jednego, ale jakże ważnego elementu – pacjentów. Ci, których nie można było wypisać, trafili do innych szpitali. Teraz są już w domach. – To były pojedyncze przypadki, wszystko zostało przeprowadzone pod opieką lekarza i bez żadnych zakłóceń, przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa. Nie doszło do żadnego zagrożenia dla pacjentów, do żadnych zakłóceń tego procesu – wyjaśnia Krzysztof Zaczkowski, likwidator Szpitala im. Rydygiera.
Były natomiast zakłócenia na linii miasto-zakonnicy. Dopiero półmilionowa kaucja za sprzęt oraz umowa dzierżawy sprzętu na dwa miesiące ostatecznie pogodziły obie strony konfliktu. Kwesti dzierżawy sprzętu pewnie by nie było, gdyby zakon zgodził się na przejęcie pracowników, ale wolał zatrudnić ich na nowo. Zakon obawiał się kwestii spłaty wielomilionowego długu. – Miasto jako organ prowadzący przejmuje te zadłużenia na swoje barki, jeśli chodzi natomiast o pracowników to większość z nich znalazła zatrudnienie. Chociaż miasto musiało dokonać całego grupowego zwolnienia, część tych pracowników dostanie odprawy – stwierdza Waldemar Bojarum, rzecznik prasowy UM w Katowicach.
Wśród nich Teresa Giza. Na oddziale urazowym pracuje od 18 lat. Teraz czeka na nowych pacjentów i obiecany nowy sprzęt. – Chciałam zostać. Mam nadzieję, że wreszcie po tylu latach będę pracowała jako pielęgniarka na takim oddziale, na jakim sobie wymarzyłam – wyznaje Giza.
Ale, jak mówi publicystka Agata Pustułka, która proces przekształcenia szpitala śledzi od miesięcy, Bogucice to jednie wierzchołek zdrowotnej góry lodowej, a katowickiemu zarządzaniu nią można wiele zarzucić. – Brak ogólnej koncepcji jak służba zdrowia w mieście ma funkcjonować. Na usprawiedliwienie trzeba dodać, że sytuacja nie jest łatwa, ponieważ w Katowicach szpitale mają różnych właścicieli – uważa Pustułka.