Ze Stadionu Śląskiego na Skałkę

Wkrótce trafią na stadion w Świętochłowicach nie tylko krzesełka zdemontowane ze Stadionu Śląskiego, ale i sprzęt służący do utrzymywania torów żużlowych. Wszystko dzięki podarunkowi za symboliczną złotówkę od urzędu marszałkowskiego. – Tak naprawdę wiem to z mediów, bo oficjalnie tego nie wiem, że cokolwiek dostaję. Cały czas liczymy na to, że cokolwiek uda się zrobić, że ten żużel wróci do Świętochłowic – stwierdza Janusz Grobelka, kierownik OSiR “Skałka” w Świętochłowicach. Nie ma go tu już niemal dekadę. Choć Świętochłowice przez kilkadziesiąt lat żużlem stały. Może nie na najwyższym poziomie, ale liczyło się coś innego, jak wspomina Sebastian Kowolik, kierowca klubu Śląsk Świętochłowice. – Pieniędzy zawsze brakowało na sprzęt i inne rzeczy, które wpływały na ten poziom sportowy, ale atmosfera na pewno… Do dzisiaj wielu kibiców dzwoni i pyta, co słuchać u mnie?
Teraz te czasy mogą powrócić dzięki maszynom, które powędrują z Kotła Czarownic na Skałkę. – Zamiast przeznaczać je na złom, warto byłoby aby ktoś z tego skorzystał – uważa Aleksandra Marzyńska, Urząd Marszałkowski. To jednak może się okazać trudne do wykonania, bo zdaniem znawcy tematu, przedstawiciele OSIR-u nie powinni zbyt wcześnie upajać się swoim szczęściem. – Przekazanie maszyny startowej, pulpitu sędziego, paru innych jeszcze drobnych jak na potrzeby każdego klubu żużlowego przedmiotów oczywiście nie załatwi sprawy i w życiu nie przyczyni się do odrodzenia jakiegokolwiek sportu żużlowego w Świętochłowicach – oznajmia Henryk Grzonka, dziennikarz sportowy.
Zwłaszcza, że droga do celu jest za krótka, o półtora metra. Tyle brakuje istniejącemu torowi do tego, by można było na nim rozgrywać najważniejsze mecze ligi żużlowej. Za to profesjonalną pomoc chcieliby zaoferować urzędnicy. Niestety potrzeby i ich koszty zdecydowanie przekraczają ich możliwości. – Trzeba zrobić projekt, trzeba przeprofilować cały ten tor budowy, zrobić go zgodnie z wymogami. Także nie jest to tylko sama geometria toru, ale także odległość między widownią a torem. Jest tych problemów więcej – wymienia Roman Penkała, UM Świętochłowice.
Jednak na Skałce nie brakuje entuzjazmu i wiary w osiągnięcie celu. – Dłużej chyba poczekamy na wielki sport. Ja bym chciał, żeby była taka możliwość, żeby przynajmniej młodzież mogła tu trenować – podkreśla Janusz Grobelka, kierownik OSiR “Skałka” w Świętochłowicach. Bo choć od przybytku głowa boleć nie powinna, na Skałce starają się przynajmniej złagodzić skutki nadmiaru.