AlarmRegionWiadomość dnia

Żeby mieć wodę muszą ją przywozić w bagażniku! Jaworznik i jego mieszkańcy wciąż tkwią w XIX wieku!

Tu na pewno się nie przelewa. Każdą kroplę wody pitnej trzeba przywieźć. Najbliższe ujęcie oddalone jest od tego przysiółka o 5 kilometrów, w Leśniowie. Wodociągu nie było tu nigdy, Andrzej Klocek tonie za to w dokumentach: -Nasze pisma są tutaj w bardzo taki sposób lakoniczny, odbijana piłeczka jest, że to nie ma pieniędzy, a to coś się będzie działo i jak mamy tutaj żyć? Bez wody żyje tu od 27 lat, próbował sam dostać się do niej, zrobił nawet 40 metrowy odwiert. Efekt podobny do rekacji urzędników – echo. -Kręgosłup odmawia posłuszeństwa. Ja mam znaczny stopień niepełnosprawnosci spowodowany tymi schorzeniami i po prostu dla mnie podneisienie 5-kilogramowej butelki z wodą sprawia trudność – mówi Andrzej Klocek, mieszkaniec Jaworznika.

W przysiółku Jaworznik jest jedna studnia, ale jakość tej wody nie została sprawdzona. Na pierwszy rzut oka nie nadaje się nawet do celów sanitarnych. 5-osobowa rodzina Rzepków codziennie zużywa około 80 litrów wody. -Pranie wożę do mamy, najważniejsze te białe, bo te ciemne to tam jakoś sobie radzę, ale tak to muszę do mamy dowozić, kąpać też tam nieraz jeździmy w sobotę czy tam w weekend – mówi Urszula Rzepka, mieszkanka Jaworznika. 3 rodziny mieszkają tu przez cały rok, kilkanaście innych traktuje to miejsce jako letnisko, ale gdyby była tu woda chętnie osiedliliby się na stałe. Narazie każdy ich urlopowy dzień kręci się wokół wody. -Jedzie sie po wodę do Żarek, później się wynosi tą wode z Żarek, po czym już pakuje się puste butelki do samochodu, zeby na następny dzień znowu pojechać do Żarek – mówi Halina Warta, która chce zamieszkać w Jaworzniku.
 
Koszty budowy wodociągu na odcinku półtora kilometra wynoszą 300 tysięcy złotych. -Okazuje się że pewne tereny są tak kosztowne do zurbanizowania, że to nie zawsze się kalkuluje – mówi Katarzyna Kulińska-Pluta, rzecznik prasowy Urzędu Miasta i Gminy w Żarkach. By rozbudować sieć urzędnicy złożyli wniosek o unijne pieniądze. Unia – jak tłumaczą – nie da jednak pieniędzy, bo problem dotyczy zaledwie kilku rodzin. Letnicy natomiast, którzy kupili w przysiółku ziemie, wiedzieli przecież za co płacą. -Nie mamy pewności, czy ta woda w ogóle pójdzie tam pod górkę, ponieważ takie jest ukształtowanie terenu. Bardziej brana jest pod uwagę opcja wybudowania studni na miejscu, natomiast budżet tegoroczny jest już zamknięty, ja nie obiecam tym mieszkańcom że w tym roku na pewno ten temat będzie rozwiązany – mówi Katarzyna Kulińska-Pluta, rzecznik prasowy Urzędu Miasta i Gminy w Żarkach.

Zaspokojenie palącej potrzeby trzech rodzin kontra ogromne koszty dla gminy. Nie wiedomo ile jeszcze wody upłynie zanim rozwiązanie zostanie znalezione. By podejść do spraw zdroworozsądkowo nie wystarczy tu kubeł zimnej wody.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button