Zemsta za mandaty?

Atmosfera wydaje się być zdecydowanie za gorąca, a wciąż podgrzewa ją fotoradar, a raczej jego pozostałości. Na trasie z Olkusza do Krakowa spłonął kolejny fotoradar. Za każdym razem akcja wyglądała podobnie, a sprawcom pomysłowości trudno odmówić. – Zarzucili oponę na urządzenie, po czym ją podpalili, przez co uszkodzeniu – przynajmniej zewnętrznemu – uległy te urządzenia – wyjaśnia podinsp. Marek Korzonek z KPP w Krakowie. Warto dodać, że urządzenia były warte około 20 tysięcy złotych.
Fotoradary na tej trasie to prawdziwa zmora kierowców. Coraz większe prędkości, coraz większy ruch i więcej fotoradarów, ale najwięcej – narzekań. A narzekają głównie Ci, którzy jeżdżą z Olkusza do Krakowa regularnie – tak jak Janusz Szajnar z Rzeszowa. – Tu jest za dużo tego wszystkiego, bo dróg nie ma, a fotoradarów to jest multum! – denerwuje się Szajnar.
Problem zrobił się jednak palący dopiero kilka dni temu, gdy ktoś postanowił wcielić narzekania w czyn, a fotoradary zaczęły płonąć. Policjanci podejrzewają, że za tym stoi ktoś, komu właśnie takie urządzenie zrobiło najdroższe zdjęcie w życiu.
Niszczenie fotoradarów zdarzało się już w m.in. w Częstochowie i Wodzisławiu Śląskim. Policjanci przypominają jednak, że ten, kto decyduje się na taką walkę z radarami może spędzić w wiezieniu nawet pięć lat. – Jest to sygnał, że te urządzenia realizują swoje zadania dobrze, dotkliwie i dość mocno w niektórych sytuacjach i ta frustracja wewnętrzna objawia się w ten sposób – uważa nadkom. Włodzimierz Mogiła z KWP w Katowicach.
W inny sposób do walki z coraz większą liczbą fotoradarów na drogach nawołują internauci. Mniej radykalnie, ale jednak przeciw ciągłemu umieszczaniu na drogach fotoradarów jest Bartłomiej Grzybek – kierowca rajdowy. – Są sytuacje niebezpieczne, bo każdy, kto chce jechać szybko to jedzie i jedzie tak do ostatniej chwili, a później hamuje gwałtownie, żeby przejechać wolniej tylko fotoradar i dalej jedzie tak samo – podkreśla Grzybek.