Zespół Negatyw po czterech latach wraca z nową płytą

Zmęczeni, ale szczęśliwi. Mietall Waluś i spółka po latach nieobecności wracają do gry. Zespół Negatyw właśnie ukończył pracę nad nowym albumem. – Graliśmy koncerty, nagrywaliśmy piosenki. Wracamy po czterech latach. Nie jesteśmy zespołem, który nagrywa płytę co dwa lata. Nie mamy takiej potrzeby – mówi Mietall Waluś, lider Negatywu.
Nagrywają kiedy chcą i co chcą. Taki jest właśnie rock’n’roll – mówią muzycy. – Zrobiliśmy coś zupełnie innego niż na poprzednich płytach. Płyta jest dużo mocniejsza, jest też na pewno bardziej zwarta i spójna niż poprzednie – stwierdza Dariusz “Melon” Kowolik, członek zespołu Negatyw.
Cały materiał został nagrany w Studiu Radioaktywni. Na płycie znajdzie się dziesięć premierowych utworów, w które wkład miał każdy z muzyków. – Nie jestem żadnym faszystą, jesteśmy już o wiele starsi niż kiedyś i inaczej podchodzimy do muzyki i do pomysłów, ale raczej kontynuujemy to, co kiedyś zamierzaliśmy zrobić, czyli bawić się muzyką – tłumaczy Mietall Waluś.
Pytanie tylko, czy z tej zabawy coś wyniknie? Zdaniem dziennikarza muzycznego Adama Złotorowicza Negatyw dziś może mieć dużo trudniej zwojować rynek muzyczny niż kiedyś. Bo kiedyś muzyczne salony otwierało hasło Mysłowice. – W zasadzie można było po prostu wydać pierwszą lepszą gitarową płytę, pochodzić z Mysłowic i mieć pewność na to, że ta płyta zostanie w jakimś tam stopniu zauważona – uważa Złotorowicz.
O to, że ta również będzie – spokojny jest jej wydawca. Tym bardziej, że nowy album będzie zdecydowanie grubszy. Tak jak jego zawartość. Tak zwany making of z nagrania płyty to tylko jedna z niespodzianek przygotowana dla fanów. – Płyta będzie zawierała dziesięć premierowych piosenek, dodatkowo DVD w niezwykłej scenografii Planetarium Śląskiego, więc bez wątpienia będzie na co popatrzeć i czego posłuchać – zapewnia Mariusz Długokęcki z wytwórni “W Moich Oczach”.
Dziś posłuchać i popatrzeć na premierowy Negatyw będzie można na Mariackiej. – Przygotowaliśmy tych numerów bodajże, nie chce tutaj oszukać, ale chyba z sześć. Natomiast na całym albumie jest dziesięć utworów – mówi Kowolik.
Virus – bo tak nazywa się nowa płyta – trafi na półki sklepowe w październiku. Pytanie czy, podobnie jak kiedyś, zarazi fanów rockandrollowego grania?