Zginęli przysypani ziemią

Na ratunek były zaledwie trzy minuty. Tylko tyle czasu na oswobodzenie zasypanego człowieka mają ratownicy. Po ilości ziemi można się jedynie domyślać jak głęboki był wykop, w którym pracowali robotnicy. I jak wiele czasu trzeba było na dotarcie do nich. – Straż, pogotowie jedno drugie. To było momentalnie i widziałem, że wpadli tutaj na dół. Na rabinach i najpierw wybierali ziemię strażacy – mówią świadkowie. Ziemię, która zasypała obu mężczyzn. Ani jeden, ani drugi nie potrafili o własnych siłach wydostać się z pułapki. Równie wielkie problemy z wyciągnięciem mężczyzn mieli pozostali pracownicy budowy. Dopiero strażakom udało się dotrzeć do zasypanych. – W pierwszej fazie odkopaliśmy, żeby dojść i sprawdzić czynności życiowe. Niestety lekarz potwierdził zgon obu panów – mówi mł bryg. Marek Gruszczyk, straż pożarna w Gliwicach.
Do tragedii doszło na placu przy jednej z gliwickich szkół, w czasie gdy rozpoczynała się pierwsza lekcja. – Młodzież na całe szczęście nie widziała tego co się zdarzyło. Zresztą wykop jest na tyle głęboki, że po prostu nie widać. Nauczyciele zareagowali od razu – opowiada Anna Kubas, dyr. Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3. Jeżeli zajdzie taka potrzeba zareaguje również szkolny psycholog. Szef firmy, która prowadziła roboty budowlane nie chciał z nami rozmawiać. Porozmawiał za to pracownik, który kilka dni wcześniej wykonywał dla tej firmy zlecenie. – One nie były głębokie. Powinni się co prawda zabezpieczać takie wykopy powyżej półtora metra, ale tutaj to wyglądało tak, że mieliśmy robić – stwierdza Dariusz Orzechowski.
Firma wykonywała roboty zlecone przez miasto. Chodziło o zwykłe przyłączenie szkoły do miejskiej kanalizacji. Będzie pan badał teraz sprawę? – Sprawę bada prokuratura, postępowanie wyjaśniające jest w trakcie. Musimy poczekać na wyniki tego postępowania – odpowiada Mariusz Komdzierski, Wydział Inwestycji i Remontów, UM Gliwice. Policji już udało się wyciągnąć wstępne wnioski. – Niestety w tego typu sytuacjach ściany tego wykopu nie były zabezpieczone. Było niebezpieczeństwo, na które narażeni byli inni, którzy chcieli dostać się do ofiar – relacjonuje podkom. Marek Słomski.
Zdaniem ekspertów tej śmierci można było uniknąć. Można było gdyby roboty odbywały się zgodnie z obowiązującymi przepisami.