Zimne ostrzeżenie
Kaloryfery w siemianowickim Urzędzie Miasta były zimne, ponieważ zostały zakręcone przez strajkujących pracowników katowickiego PEC-u, którzy wzięli za zakładnika właśnie siemianowicki Urząd Miasta. – Nasze zdziwienie polega na tym, że nikt nas o tym nie poinformował, że jesteśmy w jakiejkolwiek rozgrywce – mówi Michał Tabaka, UM w Siemianowicach Śląskich. A akcja miała być znacznie szerzej zakrojona, bo dotykająca aż 5 magistratów sąsiadujących z Katowicami miast. Zamiast tego była pikieta ponad pięćdziesiątki zdesperowanych pracowników. – Rozważamy taką możliwość o przeprowadzeniu strajku generalnego. Ci ludzie teraz są bezbronni. Nie możemy w cywilizowanym kraju pozwolić na to, że w “holdingu” 5 spółek kapitałowych jedna ma jakieś gwarancje, a jedna nie – uważa Czesław Kiszkalewicz, NSZZ “Solidarność”.
A chodzi między innymi o gwarancje zatrudnienia, podwyżki płac i dodatkowe 500 złotych raz w roku z okazji dnia ciepłownika. – Mediacje są w trakcie. Żadna ze stron mimo wydarzeń tych mediacji nie zerwała. Jutro jest kolejne spotkanie. Sprawa będzie się rozstrzygać – tłumaczy Marek Kempa, PEC w Katowicach. Żeby uspokoić sytuację do protestujących wyszedł w końcu przedstawiciel zarządu spółki. – Jesteśmy w trakcie doprecyzowania planu naprawczego, który został doprecyzowany przedstawicicelom związków zawodowych i kierownictwu firmy – oznajmił Adam Pawlicki, PEC w Katowicach.
Jednak jak podkreślają związkowcy rozmowy są satysfakcjonujące tylko dla jednej ze stron. – Jeszcze gorzej to wychodzi jak z komunistami, bo bardziej się dało dogadywać z nimi niż z tymi! Właściciel katowickiej spółki PEC, podwyżek nie obiecuje, ale deklaruje, że nie będzie też ciął. – Nikt, nigdy nie planował i nie planuje zwolnień z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy. Więcej: nie planowane są także, żadne obniżki wynagrodzeń – oświadczył Paweł Gniadek, Tauron – Polska Energia.
Jeśli jednak takie gwarancje nie spełnią oczekiwań pracowników, wewnętrzny spór w ciepłowni może rozlać się poza jej mury i uderzyć dużo mocniej niż dzisiaj. – Być może 800 tysięcy odbiorców zostanie bez ciepła – powiedział Czesław Kiszkalewicz, NSZZ “Solidarność”. – Wybrali ostatni moment, czyli koniec zimy. Wiedzą, że jeszcze mogą postraszyć i straszą. Jest to takie trochę dziwne, bo powinni wiedzieć, gdzie żyją, w jakim czasie żyją – podsumowała Barbara Cieszewska, publicystka.
Pracownicy PEC-u mówią, że wiedzą. Podkreślają, że jeżeli ich żądania nie zostaną spełnione wszyscy też będą mogli to przemyśleć – na chłodno