RegionWiadomość dnia

Zimowe kolarstwo górskie w Rudzie Śląskiej

Dojść, dobiec, dojechać. Jak mówią organizatorzy rudzkie zawody w kolarstwie górskim wcale nie nazywają się tak tylko dlatego, że na co dzień piętrzą się tu “góry” wszelkiego rodzaju towarów. – Targowisko jest tak usytuowane, że jest dosyć długi, taki 300-metrowy podjazd. Delikatny, ale jak już się go podjeżdża czwarty czy piąty raz, to on już daje się naprawdę we znaki – opisuje Zbigniew Domżalski, organizator. Do tego temperatura, średnio-wygodny ubiór “na Eskimosa” i kilka centymetrów śniegu, ale to przecież zawodowcy, a pobiegać mogli pod dachem. – Warunki nie są aż takie bardzo złe, ale trasa bardzo ciężka, bardzo dużo nawrotów, trzeba dużo siły włożyć – uważa Bartosz Szczepanowski.

Wcześniej trzeba było założyć opony zimowe oczywiście. Nie dla zawodników było też świąteczne lenistwo. Z kondycją targować się nie można – i piątek czy świątek trenować trzeba. – Jeżeli tylko mam trochę wolnego od szkoły to zajmuję się treningami, a święta i weekendy to jest najlepszy czas kiedy można zrobić dobry mocny trening – wyjaśnia Martyna Klekot. I tak dobrze i mocno wytrenowani zawodnicy na ten wyścig do Rudy Śląskiej każdego roku przyjeżdżają z całej Polski, a nawet zza granicy.

Wszyscy zgodnie mówią, że po prostu ten sport kochają. Tu minus na termometrze raczej jest plusem i to nie jedynym. – W roku 2009 ja tutaj wygrałam takiego wspaniałego elektronicznego robota, taki mikser – bardzo piękne to było i podobało mi się to – wspomina Pavlina Morackova.

No i proszę jak prawdziwemu sportowcowi niewiele do szczęścia potrzeba.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button