RegionWiadomość dnia

Złodzieje pozbawili ich motocykli i życiowej pasji

Motocykliści byli szybcy i zdeterminowani, mimo wielu ograniczeń wygrywali z najlepszymi. Teraz ich wyścig po kolejne sukcesy na torze został brutalnie zastopowany. Skradzione maszyny kosztowały bagatela 100 tysięcy złotych, spod domu Mirka Bożka w Mysłowicach zniknęły w biały dzień. To motocykle, na których wyścigowy team ze Śląska w zeszłym roku wykręcił wicemistrzostwo Polski. Kolejnych może już nie być, na nowy sprzęt drużyny nie stać. – W Mistrzostwach Polski Alpe Adria chcieliśmy po prostu jeździć i zdobywać jak najwyższe laury, jak każdy sportowiec i nagle po prostu prysło to i nie mamy nic – mówi Mirek Bożek, Duszan Team. Został tylko ta pusta laweta, porzucona przez złodziei w lesie kilka kilometrów od domu. Policjanci sprawdzają każdy ślad. – Działanie sprawców wskazuje, że prawdopodobnie te motocykle zostały przeładowane na inny środek transportu i w chwili obecnej trwają poszukiwania zarówno motocykli, jak i sprawców tego przestępstwa – informuje kom. Andrzej Szczerba, KMP w Mysłowicach.

Szanse na ich znalezienie maleją jednak z dnia na dzień. Skradzione motocykle mogły już zostać rozebrane na części. Złodziejom trudno będzie je jednak sprzedać. – Każdą część z tego motocykla, czy to silnik, czy felgi po prostu poznamy. Nie ma możliwości sprzedania tych części. Chyba, że tak jak mówię laikowi – mówi Mirek Bożek. Albo profesjonaliście, tyle że za wschodnią granicą. Na nieszczęście tych młodych ludzi motocykle nie były ubezpieczone. – Wszystko się skończyło. Nie jesteśmy z rodzin zamożnych, które mogłyby sobie jakoś poradzić i stanąć na nogi szybko, tylko obydwoje z Mirkiem na te motocykle i na te części, które w nich były praktycznie pracowaliśmy pół naszego życia – opowiada Wojciech Majewski, Duszan Team.

Żeby znów mogli się ścigać z najlepszymi w Europie, potrzeba przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych. – Motocykl torowy ma całkiem inne zawieszenie, ma przebudowany silnik i układ hamulcowy. Przygotowanie motocykla wychodzi około tak, od 50 tysięcy w górę. 50 tysięcy to jest minimum – oznajmia Grzegorz Kamont, Moto Salon Dos Toros w Tychach.

Maksimum za to wkładali przez lata w swoją życiową pasję. Motocykle i wyścigi były dla nich całym życiem. Teraz garaż temu ze Śląska straszy pustkami.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button