Zmienić oblicze dzielnicy

Bytomska dzielnica Bobrek kojarzy się przede wszystkim z bezrobociem, nędzą i patologią. Właśnie tym kłopotom miasto próbuje stawić czoła.
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie zorganizowali w tej dzielnicy pierwszy od lat festyn. Do udziału w przedsięwzięciu namówili okolicznych mieszkańców. – Są to ludzie na skraju marginesu społecznego. Jednak nie wszyscy. Jest bowiem cała grupa osób, które chcą działać i chcą pomagać – stwierdza Mirosław Kurek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Bytomiu.
Pomagać w ratowaniu dzielnicy mają też unijne pieniądze. Resocjalizacja Bobrka potrwa co najmniej do 2013 roku.- Dużo czasu trwała degradacja społeczna tej dzielnicy, więc dużo czasu będzie trzeba, żeby wszystko nadrobić, żeby pewne rzeczy od początku zbudować – uważa Jacek Kudzior z bytomskiego MOPR-u.
Ale choć urzędnicy tutejszym mieszkańcom starają się pomagać od lat, przyznają, że dopiero ostatnio wypracowali skuteczne metody. – Do tej pory była pomoc ze strony Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w postaci finansowej. Nie było natomiast wędek. Były same ryby. My teraz staramy się to odkręcić. Nie dajemy pieniędzy, dajemy wędkę – przyznaje Kurek.
Jedną z takich wędek jest akcja zachęcająca romskie dzieci do tworzenia sztuki. Soroja Cervenak z dumą spogląda na swój rysunek na wystawie. – Jak pani malowała na tablicy to nie wiedziałam, co zrobić, ale potem mi siostra powiedziała i ją namalowałam – mówi.
I choć ani taka praca, ani taki festyn Bobrka z nędzy nie wyciągną to dla mieszkańców mają ogromne znaczenie. – Kiedy w człowieku traci się nadzieja to też trudno wydobywać się z trudu. My mamy za zadane tą nadzieję odbudować. Uwierzyć w to, że można cokolwiek więcej samemu zrobić – podkreśla Kudzior. Ale oprócz wiary i szczerych chęci potrzebne są jeszcze miejsca pracy, a te miastu będzie trudniej zorganizować niż festyn.