Znaki do kontroli

Wielu kierowców nadmiaru znaków ograniczenia prędkości ma już dość. – Wiele jest takich miejsc. Niestety nie wiem, na czym to polega, kto dobiera ograniczenie do danej prędkości samochodów – przyznaje Tadeusz Kotos, kierowca. Najczęściej ograniczenia prędkości dobierają zarządcy dróg na wniosek policji. I to właśnie taki skład wyruszył już na drogi krajowe i autostrady, żeby sprawdzić, czy aby na pewno wszystkie znaki są tam naprawdę niezbędne. – Akcja dotyczy nie tylko usuwania czy likwidowania znaków dotyczących ograniczenia prędkości, czy zakazu wyprzedzania, ale także całości oznakowania, ale oczywiście z priorytetem ustawionym na te pierwsze – wyjaśnia Wojciech Gierasimiuk, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach.
Pewnie dlatego, że to właśnie znaki ograniczające prędkość są największym problemem kierowców. Idealnym tego przykładem jest choćby ulica Kościuszki w Katowicach. Dwa pasy w obu kierunkach – a na zdecydowanej jej części – pięćdziesiątka. – Ci, którzy często przejeżdżają ulicą Kościuszki wiedzą, że policja bardzo często stoi z drugiej strony za wiaduktem, gdzie ich nie widać i czyhają tylko na tych, którzy mają 60, bądź pod 70 – stwierdza Kotos. A wszystko dlatego, że to teren zabudowany. Przynajmniej w teorii.
Zarządca drogi wytłumaczenie ma proste. – Jeśli policja nam wnioskuje o ograniczenie prędkości, to ma ku temu jakieś powody, żeby ograniczać prędkość. Wiadomo, że ta prędkość nie jest ograniczana po to, żeby tylko ograniczać – podkreśla Konrad Wronowski z Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów w Katowicach. A jakieś powody zawsze się znajdą. – Nasze analizy, co do wypadkowości, co do kolizji na danych odcinkach na dzień dzisiejszy w rejonie centrum nie pozwalają podnieść tej prędkości – tłumaczy mł. asp. Marek Wesely z wydziału ruchu drogowego KMP w Katowicach.
Co ciekawe, kiedy ulica Kościuszki w Katowicach zmienia się w ulicę Katowicką w Mikołowie zmienia się również dozwolona prędkość – z 50 na 70. – Jest to prędkość, której nie chcemy na chwile obecną zmniejszać. Jest adekwatna do tego, co się dzieje na tym odcinku drogi, jak również do infrastruktury drogowej – stwierdza sierż. Sebastian Fabiański z KPP w Mikołowie. Takie podejście do sprawy to jednak rzadkość. A w niektórych miejscach oznakowanie dróg już dawno przekroczyło próg zdrowego rozsądku.