Znamy już datę wyborów prezydenckich na Białorusi
Tym samym potwierdziły się wcześniejsze przewidywania obserwatorów, ze władze zechcą przeprowadzić wybory przed Nowym Rokiem.
Zgodnie z białoruską konstytucją powinny one odbyć się nie później niż 6 lutego 2011 roku.
Białoruscy komentatorzy zwracają uwagę, że po Nowym Roku należy oczekiwać podwyżki ceny rosyjskiego gazu i ropy, co może pogorszyć sytuację gospodarczą kraju.
Znany białoruski analityk Uładzimir Padhol w rozmowie z Polskim Radiem podkreśla, że w rosyjskich mediach nasila się krytyka prezydenta Aleksandra Łukaszenki . “Odbywa się totalne burzenie popularności Łukaszenki. Kreml chce stworzyć dwa warianty dalszego rozwoju sytuacji na Białorusi. Pierwszy zakłada wymuszenie na prezydencie Łukaszence podpisywania potrzebnych Moskwie dokumentów integracyjnych.
Druga wariant przewiduje, że popularność prezydenta Łukaszenki spadnie tak bardzo, iż w każdym momencie będzie można łatwo zamienić go na wygodnego Rosji polityka”. Analityk nie spodziewa się, by białoruska opozycja poszła na wybory zjednoczona. “Cały sens walki wyborczej kandydatów opozycyjnych będzie sprowadzał się do totalnej krytyki urzędującego prezydenta” – mówi Uładzimir Padhol.
Wcześniejsze sondaże pokazywały, że Aleksander Łukaszenka nadal cieszy się poparciem ponad połowy Białorusinów i jeśli weźmie udział w wyborach, to ponownie zwycięży.
Rosyjskie media od kilku miesięcy żywo interesują się białoruskimi wyborami. Stacje telewizyjne kontrolowane przez władze wyemitowały reportaże krytykujące Aleksandra Łukaszenkę. Największe gazety zamieszczają artykuły, w których eksperci sugerują zmianę władzy w Mińsku, a rosyjscy politycy przejawiają brak sympatii wobec białoruskiego prezydenta.
Zdaniem niezależnych komentatorów, Moskwa nie chce już wspierać Łukaszenki, który wymknął się spod kontroli Kremla, a jego działania szkodzą rozwojowi współpracy Rosji z Unią Europejską.