RegionWiadomość dnia

Żory nie zgodziły się na wydobycie węgla, bo boją się szkód górniczych. JSW jednak nie rezygnuje

Górnicze odrodzenie Żor przesądzone. Nad wnioskiem Jastrzębskiej Spółki Węglowej o prawo do fedrowania pod miastem pochylili się radni. Burzliwej dyskusji przed ostateczną decyzją nie było. Za odrzuceniem wniosku opowiedziało się aż 16 radnych, tylko jeden wstrzymał się od głosu. – To była trudna decyzja dla większości radnych. Jakby pokazała ich odwagę, że biorą na siebie odpowiedzialność za losy tego miasta i mieszkańców – uzasadnia Dariusz Domański, wiceprzewodniczący Rady Miasta w Żorach. Mieszkańców, których nikt o zdanie nie zapytał. Choć dla wielu z nich dostęp JSW do nowych złóż, dawał szansę na zatrudnienie. Zatrudnienie, które stracili wraz z likwidacją ostatniej kopalni. – Ja się dziwię. Był węgiel i zamykało się tę kopalnię. Jeszcze najgorsze, bo kiedyś budowałem tę kopalnię i teraz widzi pan co to jest – ruina – opowiada Andrzej Marynowski, który mieszka tuż przy zlikwidowanej kopalni “Żory”.

Zbudować porozumienie z mieszkańcami próbowali radni PO. Ich wniosek o referendum, w którym wypowiedzieć mógłby się każdy, został odrzucony. – Ta uchwała rady miasta wcale nie zamyka sprawy. Do tematu cały czas JSW będzie mogła wracać. Wystarczy, że będzie nieco modyfikować wniosek. Będzie też mogła czekać na inny skład rady po wyborach – mówi Wojciech Maroszek, radny PO. JSW na wybory czekać nie zamierza. – Właścicielem złoża jest skarb państwa, a my jesteśmy zobowiązani do należytego zagospodarowania tego złoża. W grę wchodzi albo składanie wniosku po raz kolejny, albo zaskarżanie tej uchwały rady miasta – oznajmia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej. 

Przedstawiciele miasta przekonują, że wydobycie węgla na terenie Żor mieszkańcom najzwyczajniej się nie opłaca. Twierdzą, że nowy wniosek nic już nie zmieni. – JSW podczas eksploatacji węgla pod naszym miastem kopałaby na zawał, czyli na pewno powstałyby odkształcenia terenu i byłyby szkody górnicze. To na pewno odstraszyłoby inwestorów – wyjaśnia Anna Ujma, rzecznik UM w Żorach. Bez inwestorów, za to ze szkodami górniczymi liczonymi w milionach złotych. To bytomski Karb. Budynek, w którym mieszka Jadwiga Bińkowska, trzeba wyburzyć. 89-latka odlicza już dni do opuszczenia domu. – Ja tu się urodziłam na Karbiu i chciałabym na Karbiu mieszkać.

Na przeprowadzkę z tego górniczego terenu czeka też wielu innych. Zrównać z ziemią trzeba blisko 30 naruszonych przez szkody górnicze kamienic. – Trzeba znaleźć mieszkania, żeby ich przesiedlić. Działamy na tyle wyprzedzająco, żeby nie doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa użytkowników – opowiada Elżbieta Kwiecińska, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Bytomiu. Bezpiecznie nie czują się też w Bieruniu, gdzie fedruje kopalnia Piast. Władysław Antosz co chwilę odkrywa kolejne pęknięcia elewacji domu: – Wydobycie powoduje, że coraz częściej się tutaj budynki trzęsą, a przy tym trzęsieniu to niekiedy nawet szkło wylatuje z segmentów.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Kompania Węglowa absolutnie nie uchyla się od rekompensat za wyrządzone szkody górnicze. W ubiegłym roku na usuwanie szkód kopalnie Kompani Węglowej przeznaczyły kwotę ponad 270 mln zł – stwierdza Zbigniew Madej, Kompania Węglowa.

Brak zgody na wydobycie węgla pod Żorami dla mieszkańców oznacza brak widocznych szkód, przynajmniej górniczych. Nie oznacza to jednak, że szkody nie poniosą. Stracić mogą szanse na nowe miejsca pracy. Z drugiej jednak strony po tym głosowaniu inwestorzy mogą być pewni, że Żory to stabilny grunt.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button