Zostają w ruinie?

Mieszkańcy jednej z bytomskich kamienic przy ulicy Konstytucji walczą o swoje, ale najprawdopodobniej tę walkę przegrają, bo wyrok już zapadł. – Nie mam siły już, a wyprowadzić się nie dam stąd. Nawet siłą nie wyciągną mnie stąd. Sąsiedzi tak samo. Ale mówią, że grozi zawaleniu – stwierdza Gabriela Augustyn.
Nawet takie zagrożenie nie jest w stanie przekonać mieszkańców do natychmiastowej wyprowadzki. Ta jak wiele innych bytomskich kamienic budynek, w którym mieszkają jest totalną ruiną.
Sto trzydzieści osiem spraw na trzy miesiące – ta liczba może przerazić, bo właśnie tyle budynków w Bytomiu stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi ich zamieszkujących. Ale sprawa kamienicy przy ulicy Konstytucji jest najbardziej pilna. – Mogą się różne, nieprzewidziane rzeczy stać w momencie, kiedy będą realizowane prace zabezpieczające, dlatego dla własnego bezpieczeństwa ludzie muszą być wyprowadzeni. Budynek musi być opróżniony po to, żeby nie stwarzał zagrożenia bezpieczeństwa – wyjaśnia Elżbieta Kwiecińska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Bytomiu.
W najcięższej sytuacji jest Marek Ulbrich. Wczoraj urodziło mu się dziecko. Dlatego nie dopuszcza do siebie myśli, żeby z noworodkiem kolejnych kilka tygodni spędzić w hotelu. – Nie ma podobno ogrzewania, łazienka jest wspólna i kuchnia też jest wspólna. Nie może tak być, żeby przenosić noworodkado takich warunków… Nie może tak być. Dlatego my stąd się nie ruszymy – oznajmia Ulbrich. Ale będą musieli.
W podobnej sytuacji kilka miesięcy temu była Anna Bujak. – Warunki są takie do przespania się i do zrobienia toalety. Nic więcej. Nie można nic ugotować. Oczywiście jest kuchnia, ale jest ona dla wszystkich. Jak się ktoś dostanie do palnika to sobie ugotuje, jeżeli nie, to niestety – przyznaje Bujak.
Niestety nawet takie argumenty nie trafiają do zarządcy budynku, który jest odpowiedzialny za los mieszkańców. O ich sytuacji nie chciał z nami rozmawiać. Za to sami mieszkańcy kamienicy głośno protestują. Nie pomogły ani prośby, ani wczorajsza interwencja policji. – Mnie nie stać na coś takiego, żeby iść do hotelu czy wziąć sobie mieszkanie do remontu. Ja tutaj za dużo pieniędzy włożyłem, za dużo mnie to kosztowało, żeby teraz zrezygnować i tak po prostu sobie stąd wyjść – denerwuje się Jarosław Zamucha.
Trzeba jednak pamiętać, że taka decyzja mieszkańców budynku przy ulicy Konstytucji może ich kosztować życie.