Został bez opieki

Gdyby nie wyszedł z domu w nocy, nie musiałby do niego wracać w asyście policji. Ustaleń wizji lokalnej z udziałem Krzysztofa K. policja na razie nie chce zdradzać.
Nam udało się jednak dotrzeć do świadka dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się w tej kamienicy około północy. Jak mówi: (Krzysztof K.) wbiegł do domu, kiedy widział, że dzwonię na policję i wyniósł dziecko. Wtedy ja wyskoczyłam tam, podeszłam, wzięłam temu dziecku głowę, bo oni położyli to dziecko na beton. Już podejrzewałam, że chłopiec nie żyje, był taki zimny…
Mimo intensywnej akcji reanimacyjnej 7-letniego Oskara nie udało się uratować. Chłopiec zmarł najprawdopodobniej w wyniku zaczadzenia, po tym jak w mieszkaniu wybuchł niewielki pożar. – Częściowo spalona została meblościanka, okna i okładzina ścienna, która była wykonana z płyt styropianowych, to mogło być przyczyną zaczadzenia. Wydzielały się związki, które przyczyniły się do śmierci tego dziecka – opisuje kpt. Krzysztof Grabowiec z Państwowej Straży Pożarnej w Zabrzu.
Dziecka, przy którym w środku nocy nie było nikogo. – Na blisko półtorej godziny opuścili mieszkanie pozostawiając dziecko same w środku nocy w domu. Opiekunowie ci, czyli matka oraz jej konkubent, byli pod wpływem alkoholu – stwierdza asp. sztab. Marek Wypych, KMP w Zabrzu.
Badanie wykazało, że Renata C. miała 0,6, a jej konkubent prawie półtora promila. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wyszli do sklepu po alkohol. W tym czasie w mieszkaniu pojawił się ogień. Biegły, który nie chciał się wypowiadać przed kamerą, wstępnie wykluczył kilka hipotez wybuchu pożaru. Jak mówi, nie było zwarcia, nie było też pieca, ani przestępczego działania osób trzecich.
Dopóki nie będą znane dokładne wyniki pracy biegłego, prokuratura nie postawi opiekunom Oskara żadnych zarzutów. – Samo pozostawienie siedmiolatka samego w domu, samo w sobie na pewno nie jest realizacją tego przestępstwa – wyjaśnia Alina Skoczyńska, prokurator rejonowa w Zabrzu.
Więcej będzie wiadomo po sekcji zwłok dziecka, a także po przesłuchaniu m.in. sąsiadów, którzy o nieodpowiedzialnych opiekunach dobrego zdania nie mają. Jak mówią, Renata C. była tutaj bardzo krótko, a przez mieszkanie przewinęło się już kilka młodych kobiet i prawie wszystkie były z dziećmi.
Ale to się zmieni, jeśli prokuratura uzna, że Krzysztof K. i jego ostatnia konkubina przyczynili się do śmierci Oskara.