Zwolnienia w tyskim Fiacie. Nawet 1500 osób może stracić pracę

Gwałtowne hamowanie linii produkcyjnej w tyskiej fabryce Fiata. Firma szykuje radykalne cięcia i szykuje się do zwolnienia jednej trzeciej załogi. W sumie 1500 osób. – Ta liczba nas zaskoczyła przyznam szczerze. Dlatego uważamy, że na pewno jest to zawyżone, ale pracodawca w piśmie pisze, że konsultacji będzie podlegać zwłaszcza rozmiar tych zwolnień, czyli ograniczenia tych zwolnień, czyli szukanie jakby innych rozwiązań – mówi Wanda Stróżyk, szefowa zakładowej “Solidarności”. Do rozmów z szefostwem firmy związki usiadły już dziś. Zarząd spółki tłumaczy swoją decyzję załamaniem na rynku motoryzacyjnym. Perspektywy na przyszły rok są jeszcze gorsze. – Dalsze dryfowanie, to znaczy zatrzymywanie praktycznie co miesiąc raz na tydzień fabryki, linii produkcyjnej, jest nie do utrzymania, niemożliwe do kontynuowania. Te analizy wykazały, że w tym świetle mamy nadwyżkę około tysiąca pięciuset pracowników – tłumaczy Bogusław Cieślar, rzecznik prasowy Fiat Auto Poland.
Specjaliści od ekonomii nie mają wątpliwości. Zwolnienia grupowe w Tychach wstrząsną śląskim rynkiem pracy. – Wiemy, że włoska siła robocza jest droższa niż polska, więc pewnie ekonomiczniej byłoby zwolnić włoskich pracowników, ale która włoska firma zaryzykuje w dobie kryzysu i jeszcze przed świętami duże zwolnienia na własnym rynku. Myślę, że żadna – oznajmia dr Krzysztof Koj, ekonomista. Jeszcze kilka miesięcy temu włoscy przedsiębiorcy wizytujący tyską fabrykę rysowali dla niej świetlaną przyszłość. – Myślę, że Fiat będzie inwestował jak najbardziej w sektorze motoryzacji tutaj w Polsce, także nie obawiałbym się o przyszłość – mówił wtedy Piero Carlo Bonzano, przedsiębiorca z Włoch.
Ta najwyraźniej rysuje się w czarnych barwach. Zwolnienia w tyskiej fabryce mają rozpocząć się w styczniu i potrwać do marca. Na razie nie wiadomo jeszcze w jakiej formie i na jakich warunkach. – Atmosfera w zakładzie od dwóch lat jest zła, dlatego że ludzie przeżywają to psychicznie. Jak ktoś do 30 osób zwalnia miesięcznie i nie wiadomo na kogo trafi, to po prostu jest to stres ogromny. To tak jakby ktoś komuś głowę podrzynał po troszeczkę, aż ta głowa po prostu odpadnie – uważa Wanda Stróżyk, szefowa zakładowej “Solidarności”. Pomoc mieszkańcom, którzy stracą pracę zapewnia już prezydent Tychów. W ciągu kilku dni ma zostać opracowany plan pomocy. Sprawą obiecał zająć się również nowy minister gospodarki. – Będzie to jedna z kluczowych spraw, którą będziemy poruszać na najbliższym posiedzeniu rządu – zaznacza Janusz Piechociński, wicepremier, minister gospodarki.
Czyli w najbliższy wtorek. Kolejne posiedzenie związkowców z zarządem Fiata i próba wynegocjowania porozumienia już w najbliższy poniedziałek.