Zwolnienie z wf-u. Każda wymówka jest dobra, a jest coraz gorzej

WF jest równie ważny jak matematyka, bo i tu wybrać odpowiednie rozwiązanie też łatwo nie jest. W przypadku wf-u coraz częściej wybór pada na złą odpowiedź – nie ćwiczę. – Coraz więcej jest dzieci otyłych i jest dużo chorób, a wf pomaga w tym, żeby te różne schorzenia leczyć – mówi Dagmara Masny, uczennica Zespołu Szkół Gastronomicznych w Katowicach. Lepiej jednak zapobiegać jak leczyć. Przekonuje o tym Anna Matuszczyk, która jest koordynatorem akcji Stop zwolnieniom rocznym z wychowania fizycznego. To akcja skierowana do uczniów szkół ponadgimnazjalnych, którzy unikają lekcji wf-u. Uczniowie ten przedmiot omijają szerokim łukiem. Prawie 30% uczniów ma roczne zwolnienia lekarskie z wychowania fizycznego. Z innych powodów nie ćwiczy ich jeszcze więcej. Zapominają stroju, bo rywalizację przenoszą w inny wymiar. – Oni już nie wychodzą na podwórko, rywalizują w grze komputerowej. Nie chodzą na wf, bo im się nie chce. Zajęcia są ostatnie albo pierwsze i nie chce się wstać i nie ukrywajmy, że łatwo jest załatwić zwolnienie z wf – podkreśla Anna Matuszczyk, koordynator projektu “Stop zwolnieniom rocznym z w-f”.
To potwierdzają sami lekarze. Lista wymówek jest długa. Często wymyślają je sami rodzice. Dane lekarzy są alarmujące. U prawie 20% dzieci stwierdzono otyłością, a 70% ma skrzywienia kręgosłupa. – Najprostszym sportem jest właśnie ten wf w szkołach, gdzie rodzice ulegają nieuzasadnionym namowom swoich dzieci i próbują wywierać presję na lekarzy, żeby wypisywać zwolnienia na cały rok z wf – oznajmia Violetta Jurczyg-Stanisławska, lekarz rodzinny. Zwolnienia to jedno. Innym problemem jest zbyta mała liczba godzin wf-u. W szkole podstawowej to tylko cztery godziny tygodniowo. Starsi ćwiczą już tylko trzy razy. – Jest to za mało tym bardziej, że lekcja trwa 45 minut, a nie oszukujmy się, że w praktyce wychodzi to 30-35 minut, bo dzieci muszą się przebrać i wykąpać – podkreśla Dorota Hojka, koordynator projektu “Stop zwolnieniom rocznym z w-f”.
Ministerstwo edukacji ma podobno pomysł jak ten problem rozwiązać. Wyjście jest proste – każdy uczeń będzie miał prawo wyboru. – Jeżeli kogoś interesują gry ruchowe, wówczas jego zajęcia wf to przede wszystkim gry i zajęcia ruchowe. Jeżeli ktoś lubi aerobik, to dla niego szkoła przygotowuje taką ofertę – tłumaczy Krystyna Szumilas, minister edukacji. Oferta powinna trafić do szkół ponadpodstawowych, bo w klasach 1-6 takiego problemu nie ma. Tu dla dzieci wf jest zabawą i relaksem, a nie szkolnym koszmarem. – Jak coś mi się nie uda, to robię to znowu. Chcę tylko ćwiczyć i robić różne rzeczy – mówi Wiktoria Lenart, uczennica Szkoły Podstawowej nr 20 w Katowicach.
Różne rzeczy muszą teraz zrobić rządzący, bo to naprawdę ostatni moment, żeby wkroczyć do gry o wf, a tym samym zdrowie.