Żywe książki

W sobotę w bibliotece w Rudzie Śląskiej czytelnicy mogli skorzystać z nietypowego katalogu, z którego mogli wybierać nie książki, ale ludzi. Było to dziesięć osób, które zgodziły się opowiedzieć swoją historię, m.in. cudzoziemiec, cyganka, samotny ojciec oraz kibic. Wśród nich znalazła się Izolda Kwiek, która zgodziła się na umieszczenie na liście lektur, żeby łamać stereotypy. – Nie tylko młodzież przychodzi, ale też i starsi z zapytaniem jak to jest, czy to jest prawda, więc jest to piękne – stwierdza Romka.
I jak mówią czytelnicy, to właśnie o prawdę w takich spotkaniach chodzi, a także o zmianę sposobu myślenia o innych ludziach. Dlatego czytelnicy mogli nabrać doświadczenia opartego na tych najtrudniejszych osób, które nawet jeśli ktoś chce ich słuchać – nie zawsze chcą mówić. – Jest dużo takich spraw krępujących, ale większość tych osób, do których się zwróciliśmy, po rozmowie zgadzała się wziąć udział w tej imprezie. Dlatego, że u nas ma to taką formę. Te żywe książki tak na prawdę nie występują publicznie – wyjaśnia Magdalena Hadała, organizatorka “Żywej Biblioteki”. Osoby, które zdecydowały się wziąć udział w tej imprezie zamiast publicznie, w cztery oczy odpowiadają na trudne pytania. – Ja nie wiedziałem, czy dam sobie radę czy nie. Schematy czasami utrudniają sytuację. Ale widzę, że wszystko idzie tak, jak trzeba – wyznaje Yousif Abuzied, obcokrajowiec.
O tym, że lęk przed innością trzeba oswoić, najlepiej – jak najwcześniej – przekonana jest rodzina Kurzejów. – Trudno było zdecydować się na “książkę”, tak bym powiedziała. Natomiast sam przebieg rozmowy był super, dlatego, że książka była niezwykle ciekawa i dlatego tak bardzo miło nam się rozmawiało z “książką” – zapewnia Katarzyna Kurzeja. Nie dziwi to tych, którzy o książkach wiedzą wszystko. – Żywi ludzie kiedyś, w pierwotnych społeczeństwach, byli tymi pierwszymi bibliotekami, przekazywali informacje z pokolenia na pokolenie. Później powstały biblioteki i ja zawsze mówię, że gdyby nie biblioteki, nie byłoby cywilizacji – tłumaczy Krystian Gałuszko, dyrektor Biblioteki Centralnej MBP w Rudzie Śląskiej.
A cywilizacja, by przetrwać potrzebuje legend. Najlepiej żywych. Choć trzeba przyznać, że spotkania z takimi żywymi legendami ciągle należą do rzadkości. – Nikt się nie obawia, że jego poglądy, chociaż są jakieś niepopularne bądź należy do grupy, która spotyka się z nietolerancją lub wykluczeniem społecznym, tutaj może mówić kim jest, z jakimi problemami spotyka się na co dzień, a wszystko jest w takiej bardzo przyjaznej formule – podkreśla Daniel Piechniczek, organizator “Żywej Biblioteki”